I mimo że nie tańczysz już, ja zostanę tu do rana nim opadnie kurz, ta sama karawana róż porwała nas ostatnio i tylko zdrada i nóż, zresztą wszystko na darmo. i Tak pryska czar, harmonia, iskra i żar, dawna wizja rzeczywista dziś nabita na pal, i wita ten bal, ściągnijmy maski już przyznaj choć nie bili dwunatej to opustoszała izba, nie ma nas w niej też. A zegar pijany tangiem nieustannie jak szept odlicza mi kołysankę momentalnie dźwięk szklanek budzi mnie nad ranem, gdy łabędzi śpiew wstaję, wybacz mi kochanie.
|