'Musisz żyć, być silna' potrząsnął mną trzymając za ramiona. 'Potrafiłbyś?' warknęłam. 'Postaw się na moim miejscu, udawaj, że rozsadza Cię radość i żyj do cholery jakby nic się nie stało, jakbyś nie był za to wszystko odpowiedzialny, jakbyś nie był winny' mimowolnie po mojej twarzy popłynęły łzy. 'Ej, przestań. Nie możesz się obwiniać, słyszysz?' dłonią otarł słoną kropelkę "Żyjesz i to jest najważniejsze' szeptał przytulając mnie do siebie. 'Wolałabym umrzeć. Wolałabym odejść i przestać niszczyć Ich świat' wyrwałam się z jego ramion. Nie próbował mnie zatrzymywać. Nie było sensu..
|