Błagam Cię. Odejdź ode mnie i nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. Odejdź ode mnie, zniknij z mojego życia. Nie chcę Cię znać, nie chcę, abyś wiedział co się ze mną dzieje. Nie chcę, abyś widział, jak się staczam przez Ciebie. Przecież to mnie niszczy, to mnie zabija. Ty tego nie widzisz, nie czujesz, bo wiesz, że jesteś szczęśliwy. Masz kogoś kogo kochasz, kto daje Ci radość każdego dnia, a ja? Nie mam spokoju, nie mam tego czego pragnę od wielu tygodni, bo Ty nagle się zjawiłeś, powróciłeś i mnie zniszczyłeś. Doprowadziłeś do mojego wewnętrznego upadku, którym spasowałam wszystko. Chciałam coś ze sobą zrobić, bronić się jakoś przed myślami, przed tym co we mnie siedzi, ale na co mi to potrzebne, po jaką cholerę mam się bronić przed własnymi słabościami skoro one i tak mnie zabijają wiecznie? Nie rozumiesz, że Ty sam mnie zabijasz, że to co się dzieje wokół mnie, we mnie jest Twoją winą? Nie widzisz i nie czujesz mojego zniszczenia?
|