to jest ... nawet nie wiem jak to określić..
tęsknię. a jednak tęsknię. mogę go widywać raz dziennie. mijać na korytarzu i z udawanym uśmiechem mówić 'siema'. ale nie mogę nic więcej. nie radzę sobie, gdy tak jak na przykład dziś siedziałam z nim w jednym pomieszczeniu chyba więcej niż 30 minut. nie umiem. nie radzę sobie, gdy muszę przez tyle czasu słuchać jego głosu. nie radzę sobie, gdy muszę przez tyle czasu na niego patrzeć. nie radzę sobie, gdy wiem, że on jest w pobliżu. w szkole jest inaczej. przechodzisz korytarzem ciągle spotykając jakichś znajomych. możesz go minąć. możesz nawet na niego spojrzeć i poudawać, że to co on zrobił ciebie nie złamało. ale to daję radę zrobić tylko na ułamek sekundy, ponieważ takie udawanie jest CHOLERNIE trudne.. a dziś.? dziś siedząc w kawiarence i mając go ciągle przed oczami i patrząc się ciągle na niego - nie radziłam sobie. co jakiś czas odwracał się i chociaż zerkał co robię. to dla mnie zbyt wiele.
|