Jego nieobecność zbyt bardzo boli, a to dzięki niemu potrafiłam żyć i oddychać. Miał największe serce jakie kiedykolwiek widziałam, serce przepełnione do granic miłością. Patrzę w niebo i szukam w nim Ciebie, wiem, że gdzieś blisko oddychasz. Krwawią mi kolana, upadałam. Wróć, podaj mi rękę i zacznijmy od nowa szukać tego, co wspólne. Dziś pragnę Twojej obecności, Twoich ust błądzących po moich kruchych nadgarstkach , pragnę dotyku co koi największy ból, pragnę czuć obok Twoje bijące dla mnie serce. Spójrz na mnie i odczytaj ze smutnych oczu, że bardzo za Toba tęsknię, z bladej i zmęczonej twarzy, że nie śpię w nocy bo kaleczę myślami rzeczywistość. Wróć, oddamy sobie już niebijące serca.
|