Sobotni wieczór, wszyscy myślą, że jestem teraz na jakiejś imprezie i upijam się do nieprzytomności, inni myślą, że spędzam czas z rodziną a jeszcze inni że siedzę z najlepszą przyjaciółką. Mylą się. Siedzę właśnie w miejscu gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Dokładnie tam gdzie ty wtedy przykucnąłeś i czekałeś aż wszyscy odwrócą się a ty będziesz mógł spojrzeć mi w oczy. Tam poznaliśmy się pierwszy raz. Uśmiechałam się niepewnie ale gdy zacząłeś odwzajemniać uśmiech robiłam to już nałogowo, bezproblemowo. Nie interesował nas wtedy nikt inny. Nic nas nie obchodziło. Było z nami tak wielu ludzi a my nie zwracaliśmy już na nic uwagi. Byliśmy w innym świecie. Nie rozmawialiśmy. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. I teraz chce mi się trochę płakać i ocieram zimną dłonią chłodną łzę z prawego policzka bo wiem że to był jeden taki dzień. Potem stałam się niezdecydowana. Wszystko runęło,już tego nie ma.
|