|
wiesz, jak planowałem 21. 12. 2012r. czyli przypuszczalny koniec świata? u mnie na balkonie, gorąca czekolada, parę jointów, mój ciepły koc, twoje ulubione truskawki i popatrzylibyśmy jak to wszystko chuj strzela, jak znika, a my dalej jesteśmy razem, ty w moim ramionach, ja wśród twoich włosów. widzielibyśmy lawiny, gromy i nie czuli strachu, bo przecież dzięki miłości jesteśmy niezniszczalni. gładziłbym twój policzek, gdy właśnie zapadała by się sąsiednia ulica, a gdy wszystko w końcu upadło, pocałowałbym cię czulę, wtulił w siebie i tak po prostu zasnął. bo mój świat miałbym przy sobie. każdy inny może się kończyć.
|