Ciągle chodziła w to opustoszałe miejsce w którym już nie postawi stopy..
a gdzie chodzili i wygłupiali się razem. To miejsce było ich azylem, odpoczynkiem od zgiełku, tego całego bałaganu i szumu. Dziś jest tam kolejny raz muska swą delikatną dłonią kontuar biurka, tak jak on to robił z niebywałą lekkością, starała się wrócić do czasów, kiedy był przy niej, przezywała to znów na nowo, lecz już tylko sama bez niego, odszedł.. odszedł na wieki.. jego usta są zimne, odeszły..
|