Później, kiedy próbowałam zrozumieć jak mogłam to wszystko zniszczyć, to mi właśnie przychodziło do głowy-że tak rzadko stawiałam opór, że nic nie utrudniałam. Może to go rozczarowało. Może dla niego to było tak jak z tą sytuacją, kiedy zbierasz się w sobie i rzucasz się całym ciałem na drzwi, które rzekomo są zamknięte na zamek, podczas gdy one otwierają się bez trudu-bo w ogóle nie były zamknięte-i stoisz wtedy jak wryty, zaglądając do wnętrza pomieszczenia, próbując sobie przypomnieć, czego tam właściwie szukasz.
|