Dwudziesty ósmy dzień bez Ciebie. Cicho marzę o destrukcyjnych chwilach. Pytasz jak sobie radzę? Całkiem nieźle, powracam do życia, wylałem łzy parenaście żyć temu, w obecnym nie ma na nie miejsca. Moja życiowa reinkarnacja. Mówiłaś, że ludzie zawsze odchodzą, miałaś pieprzoną rację, ale jak można odejść od kogoś kogo się w chuj mocno kocha? Pytam ale odpowiedzi nie dostaję, głuche echo w mojej nieposkładanej duszy nie pozwala mi funkcjonować. Zabija mnie powietrze, którym podobno się oddycha, nie umiem oddychać kiedy nie czuję Ciebie. Dwudziestego ósmego dnia palę nasze wspomnienia, dwudziestego ósmego dnia wypiję za Twoje szczęście. Dwudziestego ósmego dnia zobrazuje Ci jak boli, gdy przestajesz być kochany
|