przypomniał mi się pewien okres mojego życia, jeden z najlepszych, razem z niemowlęcym. wszystko wtedy było takie kolorowe, ciepłe, lekkie. świat migotał barwami tęczy, a każdy świt dawał powód do uśmiechu. pamiętam, śmiałam się wtedy bardzo dużo. los, wbrew pozorom, wcale nie rozpieszczał, ale miałam w sobie ogromne pokłady wiary, optymizmu i zaufania, wiedziałam, że sobie poradzę, że zwyciężę wszystkie przeciwności i udawało się. świetne czasy. nigdy wcześniej, ani nigdy później tak nie pachniało wiosną. nie było tyle słońca, tyle radości, spełniających się marzeń i szczęścia, które sprawia, że człowiek chce tańczyć i śpiewać nawet w najbardziej absurdalnym miejscu i o niedorzecznej porze i ma całkowicie gdzieś to, że ludzie wezmą go za chorego psychicznie. magii, w którą już pewnie nigdy nie zdołam uwierzyć.
|