Masz tak czasem, że chcąc krzyczeć, nie możesz wydobyć z siebie kompletnie żadnego dźwięku? Że idąc zatłoczoną ulicą nie zauważasz nikogo, bo szukasz tylko jednej osoby? Że chciałbyś wykrzyczeć całemu światu wszystkie grzechy, lecz gdy nadarza się okazja nie masz nic do powiedzenia? Że dławisz się łzami, bo nie chcesz, by ktokolwiek zobaczył, że jesteś słaby? Czujesz straszliwy ból w klatce piersiowej i za nic nie umiesz go stłumić? Nie masz do kogo zadzwonić, bo 'przyjaciele' pokazali Ci dupę? To samotność. Pieprzona samotność, też tak mam, możemy przybić sobie piątki.
|