z kolei któryś dzień zamulenia. po co to wszystko? jest dobrze jak jest obok, jak czujesz jego obecność. czy to jest tak, że jak już się oddala, czujesz strach, obawę przed utartą? krzyczysz w środku "wróć, nie odchodź, nie teraz" choć wiesz dobrze, że jest to niemożliwe? gubicie się, codzienne kłótnie dają się we znaki. wszystko wygasa, zastanawiacie się nad sensem. bo czy jest sens gdy między wami jest coraz więcej niedomówień, więcej bólu? może lepiej odejść? spróbować czegoś nowego? może się uda? czy dalej tkwić i tłumaczyć sobie "tak, jest tak musi być"? nie wyobrażasz sobie życia bez niego, ale nie możesz znieść bólu jaki daje Ci ten związek i boisz się, że w końcu przy jakiejś kłótni nie wytrzymasz, rzucisz to żałując? czy lepiej jest tkwić w tej miłości? nie zaprzeczysz, że to nie to, bo czujesz, że mogłoby się to nigdy nie skończyć, mogłoby trwać do końca, ale czy wytrzymasz? czy potrafisz poddać się tylu próbą łez, wyczekiwań na lepsze chwile? / f
|