Zburzyłaś mój spokój niczym rzucenie zaklęcia, oglądałem centymetr po centymetrze Twoje boskie zdjęcia. Napalałem się na Twoje wyjątkowe rysy twarzy. Pod skórą nosiłaś coś małego i się tym nie chwaliłaś, coś co pulsuje rytmicznie średnio 72 razy na minutę, coś czerwonego co pompuje krew. To coś nazywało się serce, dla którego byłem gotowy do wielkich poswięceń i szaleństw. Niejednokrotnie w melancholii lunatykowałaś ulicami, chodziłaś samotnie, odrzucałaś ludzi swoim charakterem mimo wielu sprzecznych myśli z wewnątrznym 'ja' czułem, że garnie mnie do Ciebie. I im bardziej mnie odpychasz tym bardziej mnie do Ciebie ciągnie.
|