"Jakby ze mną zerwał, to bym mu nie pokazywała, że płaczę, że cierpię. Tak myślę" - powiedziała. Tak jest najlepiej - mówię - Ale wiesz co ? Gdybym miała teraz znaleźć się w takiej sytuacji, nie obchodziło by mnie czy krzyczę, płaczę, czy przy nim czy nie. Nie obchodziłoby mnie, że właśnie wpadam pod samochód, a może sama bym pod niego wyszła? Nie chciałoby mi się żyć, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie chcę sobie wyobrażać. Czegoś takiego nawet w ogóle nie ma. I tak, jak bardzo nie rozumiem jak ktoś może się zabić mając rodzinę, tak bardzo jestem pełna zrozumienia tym, którzy odbierają sobie życie z utraconej miłości. Autobus przyjechał, tematu koniec. Przemyślenia zostały. Miłość trwa póki dwie strony, chcą, starają się. Wtedy wszystko da się naprawić. To zawsze będzie trwać, ja wiem. / opisistka
|