Odezwał się. A jednak. Już ja myślałam, że spisał mnie na straty. Ze znow stałam się dla Niego nic nie znaczącą szmacianą lalką. Takim ciałem... Myślałam kolejny raz, nawet dziś nad ranem, że stałam się dla Niego taką chudą, kościstą brunetką z szarymi oczami. Blizną na biodrze i śmiesznym pieprzykiem na brodzie. Pomyślałam, że stałam się dla Niego kimś, kto kiedyś był ważny, a teraz odepłzł na bok. Pomyślałam o Nim, że jest zimny i nieczuły... Pomyslałam tak wiele. A po cholerę. A po cholerę, by ktoś powiedzial... W sumie fakt - jestem ciałem. Mam ciało... I cóż. Jest ważne dla Niego. Jeszcze. Jeszcze jednak tak... Nie wyjdę z podziwu...Chyba wstanę ociężale z kanapy, podrepczę do kuchni bo wodę, pewnie wtedy uwierzę... Albo i nie.
|