Stanęłam na palcach i zaczęłam mruczeć pod nosem. Taki niefart kompletny. Kolejne podarte rajstopy, przypadkiem rozszarpane przez skrawek koszyka z kwiatami. Przykucnąwszy, zsunęłam je z łydek, dmuchając w spadające kosmyki włosów. Schody zaskrzypiały. Rajstopy przeleciały przez pół pokoju, upadły na komodę, zsunęły się na podłogę. Stanął w progach. Zmierzwione włosy, czarna, skórzana kurtka, czarne spodnie. Zachwiałam się na jednej nodze, włosy opadły mi na czoło. "Co Ty robisz, dziewczyno?" Schody znów zaskrzypiały. Do pokoju wpadła pięciolatka z czapką na głowie. Złapał ją pod pachami i pofrunęła w górę. "Pośpieszysz się, Kaś?". I zgłupiałam. Pomyślałam " Gorący przyszły tatusiek, zaraz się pośpieszę, jełopie"... I dotarło, że to były ostatnie rajstopy...
|