Noc bez pożegnania, noc bez gwiazd, noc bez ruchu.
W szkarłacie sen przyprawiony goryczą histerii.
Długo odsyłane omdlałe ciało, dręczone i dźgane, ono skomli i jęczy.
Błagało.
A na posadzce, biała smuga cierpienia.
I nic.
Niemy szept przytargany od dzieci oddechów, on również cierpi na bezsenność.
Obmyte z grzechów winem słowa,
dłużej tego nie wytrzyma - serce budzone kolejnym zawałem.
A kiedy wstanie świt, kiedy będzie gotowa,
taka czysta - osunie się śmierć sztywna na środek pokoju./ sstrachsiebac
|