Coś mi każe myśleć, że gdyby tu był, byłoby inaczej. Nie musiałabym jeździć po Białołęce jak idiotka. Nie musiałabym ukradkiem przed matką zabierać papierosów. Nie musiałabym ukradkiem uciekać do łazienki, gdy chcę płakać, a nie mogę. Nie musiałabym trzaskać drzwiami, gdy Ona powie mi słowa, które rozpierdalają nie tylko myśli. Nie musiałabym istnieć. Bo przy nim byłam wyimaginowana. Byłam nierealnie szczęśliwa. Odmienna. Inna. Całkiem ludzka.
|