Dlaczego tak jest, że kiedy
całkowicie otwieramy nasze
serce dla kogoś, dla jednego
zwykłego człowieka, nagle staje
się On w naszych oczach kimś
lepszym, kimś wspaniałym. Kimś
zbyt idealnym, by mógł istnieć na
prawdę? A gdy sądzimy, że już
nic nie może zepsuć tego
szczęścia, wtedy ten zwyczajny,
szary człowiek zadaje nam cios,
po którym nie umiemy się
pozbierać, choćbyśmy nie wiem
jak bardzo chcieli podnieść się z
powrotem na nogi. Wywiera on
taki wpływ, taki mocny, że
niemożliwym jest dla nas
uśmiechnąć się szeroko i
powiedzieć, że to nic, że nic się
nie stało, że damy radę.
|