Chyba ją znał, zaufał, zmieniała mu biegi już w aucie na starcie.
Robiła to w transie, mówiła otwarcie:
"Uwielbiam taką jazdę, gdy drapie mnie w gardle"
Wybrali drogę na wzgórzu nad miastem, gdzie kiedyś wszystko jak bańka prysło.
Dziś oddali każdy kwadrans zmysłom,
tylko w tle świeciły światła jak w San Francisco.
Szampan i naćpani, porwani krokami tanga z iskrą.
Wtedy powiedziała żeby ją nazwał dziwką, splątani ciałami byli k2 blisko...
|