Któregoś dnia zima zapukała do moich drzwi. Nie wpuściłam jej. Tego dnia miałam dość już wiecznie skostniałych z zimna dłoni i drżącej skóry. Wystarczył mi efekt motyla po ruchu twoich rzęs. Huragany i burze śnieżne szalały obijając się o ściany naszego świata. Gdzieś byłam ja i gdzieś mnie nie było. Nie potrzebowałam zimy. My jej nie potrzebowaliśmy. Bo ty miałeś mnie, a ja byłam jak lód.
|