I znów zasypiałam z pękającą klatką piersiową i umierającą nadzieją. Czułam, jakby ktoś nagle wybudził mnie ze snu. Jakbym nie przeżyła tego wszystkiego na jawie. Jak gdyby on był ulotną bańką mydlaną. Znów straciłam wiarę. Straciłam jego. Chociaż.. Czy można stracić coś, czego się nigdy nie miało?
|