Mam pokój z widokiem na cały otaczający mnie świat. Świat, który dla mnie jest szary, ponury i bez sensu. Brzydzę się nim. Nienawidzę tego okna, które mi to wszystko ukazuje. Nie mogę sobie z tym poradzić. Patrząc prawdzie w oczy, upadłam. I się nie podniosłam. Do tego czasu. Wszystko jest za trudne jak dla mnie. Nie widzę nic wyraźnie. Wszystko staje się takie zamazane. Życie tak samo. Nie nabiera kolorów, nie staje się sensowne oraz ciekawe. Potrafię się nim brzydzić w nieopisanym stanie.
|