Słowa, przeszywające klatkę piersiową, łamiące żebra, przebijające płuca i w końcu rozbijające serce, na drobniutkie kawałki. Łzy nie chciały przestać lecieć. W szkole wtapiały się w materiałową torbę, w domu zlewały się z wodą lecącą z góry i obmywająca z bólu całe ciało, a później stawały się jednością z poduszką. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że mogę żyć bez niego, że mogę funkcjonować bez jego miłości. Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym siedzieć z nim w szkolnej ławce, nie mogąc chwycić jego dłoni, przytulić się do niego, by poczuć jego bliskość, pocałować, chociażby w policzek. Strącę życie… Bo stracę jego
|