24 grudnia to dla wszystkich magiczny wieczór, w który rodzi się Jezus usiłujący odkupić nasze grzechy. Dla mnie to piękny dzień i noc, bo to pierwsze i ostatnie święta które spędzę z nią. Od rana możemy biegać za rękę po Warszawie wybierając stosy prezentów dla bliskich, a potem z niechęcią rozstawać się po to aby po rodzinnych wigiliach spotkać się ponownie. Uwielbiam patrzeć na jej uśmiechniętą twarz i piękne, zielone, radosne oczy, którymi przeszywa mnie od środka sprawiając że moje schorowane serce coraz szybciej się regeneruje. Jesteś lekiem którego jeszcze nikt nie opatentował, a dzięki któremu moja egzystencja się wydłuża. ~ nazawszekocham
|