Ktoś zapala mnie miłością,
Zaciąga się kilka razy i zostawia wśród popiołu bym dogasł.
Raz, drugi, trzeci...
Ulatuje z dymem i sam nie wiem ile jeszcze mnie we mnie zostało.
Boże, nie pozwól bym stał się niedopałkiem,
Snującym się we własnych myślach bez celu.
Nie chce być taki, jak oni...
Zużyci, zduszeni, przepaleni brązową smolistą beznadzieją...
|