Budzisz się pośród czterech białych ścian, kolorowa rzeczywistość przemyka między kratami okna.. wychodzisz z pokoju, nie zamykasz drzwi - przecież nie mają klamek.. na korytarzu mijasz kilkadziesiąt dusz, każda ze smutnymi oczami, każda z inną historią.. Tutaj wszystkie dni są takie same, nie ma poniedziałków, piątków, niedziel, zmartwień, nauki, pracy, życia.. Egzystujesz kilka miesięcy pośród psychopatów jeszcze nie wiedząc, że jesteś jednym z nich. Codzienna dawka leków pozwala Ci zapomnieć, stwarza Ci swój własny, odosobniony świat.. Twoją wegetację przerwać może jedynie człowiek w białym kitlu. "proszę oto wypis, może pan wracać do domu". Bolesne zderzenie z rzeczywistością. Stoisz u drzwi do wolności, w ręce mocno ściskasz białą kartkę, czujesz na sobie przeszywające spojrzenia schizofreników.. oni wiedzą, że jeszcze tu wrócisz.. stąd nie ma ucieczki, kto raz tutaj trafił trafi i kolejny.. Obsypane mury psychiatryka to Twój drugi dom, dom w którym umrzesz.
|