Kiedyś, jak kupiłam sobie komodę, białą z ładnymi wzorkami, odsunąłeś szufladę i zacząłeś rechotać jak idiota. Wywróciłam wtedy oczami i zaczęłam szukać pod poduszką zapięcia od kolczyka. Usłyszałam trzask i odwracając się, zauwazyłam, że siedzisz na podłodze i dalej się zaśmiewasz. Spytałam, dlaczego tak bardzo Ci wesoło. Wtedy wysapałeś, że miałeś ochotę powiedzieć, że chcesz włożyć do tej szuflady ubranko naszego dziecka. Zmarszczyłam brwi. Nie mamy dziecka. Sami nimi jesteśmy. Zaczęłam płakać ze śmiechu. A wieczorem zapragnęłam...By ta szuflada serio była zajęta...
|