codziennie zastanawiam się nad tym co by się stało ze mną, gdyby ci wszyscy, w których pokładam swoją nadzieję, którzy są częścią mnie, którzy mają przypisany, któryś ze skrawów serca zniknęli. odeszli, zostawili mnie. potrząsam spazmatycznie głową próbując odgonić te myśli, ale na marne. co wtedy? odpowiedź jest prosta. nie byłoby mnie. to dzięki nim tu jestem, dzięki nim walczę. zależy mi tylko na nich i boję, martwię się tylko o nich. - to zgubne - powiesz i może masz rację, ale spójrz na mnie. tu nie ma o co, o kogo, po co się martwić. nie ma. jestem tylko ja. gdyby nie oni nie byłoby mnie tu. byłoby mi wszystko jedno czy wpadłabym pod auto czy rozcięła sobie żyły w łazience na dole i wykrwawiła na śmierć. /happylove
|