siedząc na parapecie, z kubkiem ulubionej herbaty i kończącym się szlugiem uświadamiam sobie, że nie mam nic. przyjaciele okazali się wrogami, miłość tylko seksem, zaufanie kolejnym nic nieznaczącym słowem, a poczucie bezpieczeństwa wytworem mojej wyobraźni. w takim stanie umysłu, nie jestem już nawet pewna, czy te gwiazdy nade mną są realne. grincher
|