Była godzina dziewiąta,wieczór,całkiem chłodno. Ona jak zawsze,o tej godzinie spoglądała właśnie w okno.Gdy siedziała tak zawsze przychodził jej chłopak,a ona szczęśliwa biegła do niego w obrotach. Bukiet z białych róż,bluza,adidasy- tak wyglądał w głowie jej chłopak o którym marzy. On był idealny,właśnie taki jak chciała.Kochała go najmocniej,był wszystkim co miała. Herbata w dłoni,szybki jej łyk i łzę co spływała szybko wycierała gdyż, wiedziała już, no po prostu wiedziała, że za długo na to czekała. To nie mogło być prawdziwe. No i nie było.Myślała jak jej życie szybko się zmieniło. Zostawił ją dla innej,lepszej. Tak myślała. Choć ona sama była doskonała. On o tym wiedział,ale bał się miłości i wolał plastikowy związek od szczerości. Cierpiała sporo czasu aż w końcu nie wytrzymała. Poszła nad jezioro no i skakała... Na drugi dzień nikt nie wiedział gdzie jest,ale już po tygodniu wszyscy żałowali,że nikt jej nie pomógł i została z tym sama i nikomu o tym nic nie powiedziała...- Miszczu.
|