pamiętam tamten dzień trochę jak przez mgłę . wciąż próbuję wmówić sobie, że jest tylko nieopanowanym wytworem mojej wyobraźni . co chwila nawiedza mnie tamten koszmar - pretensje wyrzucane z siebie, niepowstrzymane łzy, mój przeraźliwy krzyk błagający, abyś przestał . chory trzask drzwi uprzedzony tym jednym zdaniem - "przestanę, wszystko skończę!" . do chwili obecnej, nie mogę zrozumieć, czemu nie wezbrałam w sobie wystarczającej ilości siły, aby nie pozwolić ci wyjść . przecież powinnam zakazać ci zamknięcia tego wszystkiego . skończenia życia, swojej egzystencji . i przy okazji - zabicia mnie . doszczętnego zniszczenia mojego serca, które już zupełnie zapomniało o tym, że jest po to, aby bić .
|