uśmiech pojawia się mimowolnie na myśl o wspólnym trenowaniu i grze w turnieju. fazy przeszywają już wszystkie mięśnie i pojawia się tylko jedno zastanowienie: co jeszcze inteligentnego wymyśli, po idei z graniem w szachy na moich trampkach i zapewnianiu mnie, że jeśli tylko będę mieć problem z jakimś kolesiem, to jesteśmy na miejscu, boisko koło cmentarza, księdza zawoła, więc załatwimy wszystko za jednym zamachem.
|