‘Mam to, na pewno wzięłam, było gdzieś…no kurcze. Ej przyjdź na następnej przerwie to dam Ci tą płytę’- powiedziałam pospiesznie słysząc dzwonek na lekcję. I poszedł. Przyjdź później? Zwykłe zdanie? A może tylko wymówka by jakoś pośród tej codziennej rutyny znów natknąć się na siebie na korytarzu. Lekcje spędziłam z płytą w ręku, wyczekując upragnionego końca. Dzwonek. Miał przyjść- jedna myśl krążąca w głowie. Po co ? Przecież to co było i to wszystko dawno już nie ma znaczenia. Jesteśmy przyjaciółmi. O tak. Ale nie wysiedziałam. Sama wyszłam z sali, z daleka już widziałam jak idzie w moim kierunku, szeroko się uśmiechając. Znalazłam- powiedziałam, szczerząc się jak najładniej umiałam. Wyciągnął ręce. Ale o nie, niech się postara. Chowam skarb za plecy i recytuję wyraz 'dziękuję', dokładnie tak jak mama, zmuszając upartego czterolatka by wreszcie nauczył się trochę uprzejmości. part 1
|