Stała na dworcu, czekając na pociąg. Było późno, dookoła żadnej żywej duszy... Wyciągnęła papierosa i zaciągała sie ze smutkiem każdą jego cześcią . Usłyszała pogwizdywanie, w uszach miała dochodzące z nikąd 'Zawsze Tam Gdzie Ty'... Uśmiechnęła się sama do siebie, zaczynając uwalniać z oczu łzy... Nie wytrzymała słysząc 'budzić się i chodzić spać we własnym niebie'... Zobaczyła mężczyzne, który podszedł i z błyszczącymi oczami zwrócił się do niej 'Jeśli zostawił, na pewno nie jest wart tych łez'. Ona płakała dalej wysłuchując słow nadziei ze strony nieznajomego.. / kollorrowa
|