Tak bardzo potrzebowałam zapachu Twojej bluzy, która nie byłaby przesiąknięta dymem marihuany. Pragnęłam tez słodkości Twoich ust, bez dodatkowego odoru wypitej wódki. Chciałam tonąć w głębi Twoich oczu, które nie czerwieniłyby się od niewyspania i porobienia amfetaminą. Pożądałam Twojego ciała, które nie posiadałoby kolejnych blizn i śladów po ostrych melanżach. A najbardziej? Najbardziej to chciałam Twojego serca, wolnego i niezależnego od ton tego całego syfu, w który z dnia na dzień pchałeś się sam, coraz bardziej. / bebelily
|