"Mogę chyba określić to jako marzenie...Małe, ledwo co znaczące cokolwiek, ale jednak - marzenie.
Chcę, żeby się starał i co do calu planował ten wieczór, żeby wyciągnął mnie na seans, a potem planował przechadzanie się po okolicy.
Chcę, żeby, zaraz po wyjściu z budynku kina, deszcz pokrzyżował mu plany.
Chcę go u siebie lub siebie u niego, cokolwiek.
Długie rozmowy, jego ciepłe ramiona i drewno pękające w kominku.
Chcę siedzieć na chłodnych płytkach balkonu witając wschód słońca, pijąc gorącą kawę i otulając się kocem pełnym jego zapachu, słysząc w oddali jego ciche chrapanie."
|