Wiesz co, poradzę sobie. Od zawsze musiałam sobie radzić. Z kolejnymi raniącymi słowami, kompletną obojętnością z Twojej strony, z tym jak lubiłeś odchodzić, a gdy zaczęłam sobie z tym radzić momentalnie wracałeś. I choć były momenty gdy nie widziałam dalszego sensu, gdy tylko krok dzielił mnie od skończenia z tym wszystkim, i choć przez ten cały towarzyszył mi lęk, paranoja, bezradność i nierzadko obsesja na Twoim punkcie to uwierz poradzę sobie. Nie dziś, jutro, za tydzień, może nawet nie za rok ale kiedyś na pewno.
|