Zamiast imprezy haloween`owej pojechała z Nim porozmawiać, zakończyć tę irracjonalną znajomość. Wiedziała, że nigdy nie zacznie budować nowych fundamentów, jeżeli On będzie towarzyszył jej dzień w dzień. Przyjechał, a ona tak po prostu nie miała siły powiedzieć "żegnaj". Rozmawiali o Jego miłości, ona zapewniała, że jej życie też zaczyna się układać - tak bardzo tłumiła w sobie ból, znowu okłamała... Potem pojechali w ich ulubione miejsce, rozmawiali do później nocy - o wszystkim. Ona zmarznięta na kość, ale szczęśliwa - znowu na chwilę mogła być z Ukochanym, on standardowo mówił o swojej miłości - tak bardzo jej zazdrościła. Wtedy po prostu postanowiła zniknąć z Jego życia. Bez słowa. Bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Nie otwiera Jemu drzwi, nie odbiera Jego telefonów, nie odpisuje na Jego wiadomości - to bardzo boli, ale ona już nie jest taka sama. Ona już nawet nie potrafi się uśmiechać. Jest nikim. //anuli
|