Nie zdobyłem się na odwagę, żeby zobaczyć ją martwą, jej nieruchomą twarz, która zawsze była taka wesoła, kumpel mówił, że to dobrze, że zapamiętam ją radosną i żywą. Wydaje się, że ma rację, ale ja mam wrażenie, że nie pożegnałem się z nią jak należy, nie czuję ulgi, poszedłem na cmentarz dopiero po miesiącu. Wcześniej nie miałem odwagi, zabiłbym się. Padłem na kolana i mówiłem do niej tak jakby była obok. Doskonale pamiętam jej drobną twarz, pamiętam wszystkie łzy, każdą kroplę która wsiąkała w moją koszulkę. Pamiętam uśmiechy, złość, zazdrość, nawet chwile kiedy po prostu rozmawialiśmy o głupotach, bo to wszystko było dla nas spełnieniem marzeń. Marzyłem tylko o niej a ona o mnie. A teraz? Pozostała mi tylko ta dobra pamięć, 124 rysunki i 24 zdjęcia, wszystko podniszczone od łez, została świadomość, która krzyczy, że jej już nie ma. Oto co mi pozostało. Umieranie w każdej sekundzie na nowo./ kogoś nie pamiętam :D
|