Myślę o Nim, o jego słowach, potrzebuje szluga. Dzwonię do przyjaciela, który nigdy mnie nie zawodzi. Nie pyta co u mnie. Wie, że jest źle. Częstuje mnie papierosem, którego potrzebuje wcisnąć w płuco. Palimy, a między czasie wydzwaniamy po ziomków. Ekipa zebrana. Wychodzimy w nasze miejsce. Chłopaki się witają, mnie wszyscy przytulają. Widzą, że mi źle. Skok po flaszkę do sklepu. Rozpijamy ją w czworo. Imitacja szczęścia nadchodzi. Otwierają się serca, otwieramy się my. Gadamy, bawimy się. Dzięki nim w lepszym humorze powracam do domu. ~gieenka~
|