Niepotrzebnie wychodzę z tego domu.Zakupy,owszem,fajna sprawa...ale dlaczego zawsze muszę spotkać jakieś nieodpowiednie osoby?Przykładowo:chłopak,który od czasu stypy po pogrzebie bliskiej mi osoby patrzy w moje oczy tak głęboko,przy każdym mijaniu się ze mną,że nie wiem co sobie mam myśleć na jego temat..mam się domyślać,że chodzi o litość?jak nie o litość to o co?I to jeszcze zobaczyłam go z samochodu,siedział w innym pojeździe.Albo inna osoba,której życie nie było równie kolorowe,co moje.Osoba nieznajoma,oczywiście..ale przeprowadziłam z nią tyle rozmów w mojej głowie,że teraz gdy ją mijam,czuję okropną pustkę.Jakbym straciła dawnego przyjaciela -z mojej winy. Ciężko żyć z takim czymś.Z uczuciami duszonymi w środku, zamykanymi w ciasnej klatce bez żadnego okna. Człowiek w takich warunkach długo by nie przeżył, a uczucia? Z dnia na dzień się powiekszają.Z każdym spotkaniem tej neznajomej osoby uderzają z co raz to większą siłą,trafiając w sam środek serca...krwawiącego serca..
|