I nagle ,niczym uderzenie bomby atomowej, wszystko,absolutnie wszystko ,co ja - mrówka budowałam tak solidnie, zostało zniszczone, rozleciało się, niespodziewanie, zbyt szybko. Oczom wiary nie dałam, usta nie potrafiły wypowiedzieć, że byłeś tylko ważną, choć niezwykle smutną lekcją - ludzi się nie zna i nigdy nic nie wiesz, nie masz nawet pojęcia, że mogą Cię kopać w tyłek, trzymając przy tym za dłonie ,uśmiechając się ciepło. Ludzie namawiają do złego , opowiadając w około ,jak bardzo jesteśmy zepsuci ,pierwiej prawiąc eposy o lojalności i zaufaniu. Przestałam zatem czuć cokolwiek, wszystko prysnęło, jak bańka mydlana puszczona przez małą dziewczynkę w ciepłe niedzielnie popołudnie. Zostałeś mglistym wspomnieniem ,tak miłym, wywołującym jednak chory niepokój, poczucie czegoś nie do końca dobrego, niedokończonego.
|