Zwykłe przedmieście, niezwykła dziewczyna. Mieszkająca od zawsze w tym samym domu na końcu ulicy. Dom duży i biały z ogromnymi oknami. W nich często widziana ta młoda dziewczyna.
Nikt nigdy nie widział jej po za tym jednym miejscem. Mówiono, że jest chora nie może wychodzić. Patrzyła na ludzi jak na życie jej zabrane.Jej historia nie znana nikomu. Zaczynająca się w dniu podobnym do tego jak dzisia
j. Poranek słoneczny, bezchmurne niebo, delikatny wiatr mierzwiący jej włosy. Siedziała właśnie przy uchylonym oknie obserwując ludzi. Lubiła szkicować wszystkich przechadzających się koło jej domu. Wyszła przed dom i poszła przed siebie. Mały ruch na ulicach szkicowała więc dalej pojedyncze osoby. W pierwszym momencie myślała, że to żart kiedy ktoś krzyczał do niej uciekaj. Chciała pójść dalej poczuła tylko ból. Przebiła ją pręt z pobliskiej budowy. Przeżyła... Lecz jej serce uszkodzone zbyt mocno by żyła. Leżała przez długie miesiące w śpiączce czekając na nowe serce. Nie pasowało żadne. Ob
|