Rzadko piszę, nie mam weny choć w środku jest tak wiele powikłanych emocji. Nie potrafię ich wyrazić nawet jednym sensownym zdaniem. Gubię się w uczuciach, tracąc jedną nitkę za drugą trafiam na sam koniec labiryntu własnego ja. Nie uśmiecham się już tak często, iskierki szczęścia znajdujące się w moich oczach z byle jakiego powodu, wygasły, marzenia rozpierzchły się w czterech ścianach pokoju przesiąkając każdy milimetr zimnych ścian. Pusto, tylko ja i masa wspomnień. Czasami jakaś nuta zagłuszy krzyk samotności, a me ciało porwie do tańca. Czuję się jak żyjący trup, tylko zamiast gnijącego ciała mam rozkładające się uczucia..
|