Siedzę na ławce w parku koło szkoły, sama, z totalnie zrytym humorem. Piszę sms-a, z daleka widzę jak uśmiechnięty idziesz z grupką swoich znajomych. Pewnie nawet mnie nie zauważy- myślę i znów zatapiam wzrok w ekran telefonu. Mimowolnie podnoszę głowę, widzę ludzi z Twojej klasy, idą i patrzą się na mnie, dziwnie uśmiechając. O co im chodzi ? - nie kończę myśli bo przyprawiasz mnie o zawał, podchodząc od tyłu i krzycząc mi prosto do ucha, coś w stylu ' cześć P...'. W jednej chwili podskakuję jak oparzona, odwracam się i zaczynam na Ciebie krzyczeć. Dobre nie? - pytasz,obejmując mnie w celu uspokojenia.To wcale nie było śmieszne - mówię robiąc smutną minę, jednocześnie nie mogąc powstrzymać śmiechu. A jednak było- odpowiadasz, siadając naprzeciwko mnie. I tak spokojnie siedzisz i rozmawiasz ze mną przez dobre dziesięć minut, gdy jakieś kilka metrów dalej stoi cała Twoja grupka, czekająca na Ciebie aż wrócisz, byście mogli wreszcie iść na przystanek. No tak, tylko przyjaciele.
|