I czasem, gdy masz pełnię szczęścia, dopada Cię myśl, że możesz to wszystko stracić. Powoli wkrada się myśl do Twojej psychiki, że przecież tak już bywało. Najpierw bezgraniczne, błogie szczęście, a później jeden wielki ból po odebraniu tego wszystkiego. Jestem szczęśliwa, zdecydowanie. I kocham ją na tyle, ze boję się o to co może być jutro, po jutrze za rok czy dwa. Ze jej zabraknie, ze tak nagle z dnia na dzień mogło by jej nie być. Ta jebana świadomość rozpieprza mi psychikę. I mimo, że cieszę się z każdego dnia, z tego ze się do mnie uśmiecha patrzy na mnie rozmawia ze mną i tym swoim cudownym głosem mówi te dwa magiczne słowa : „Kocham Cię”, mam świadomość ze w każdej chwili może się to skończyć. Najzwyczajniej się boje. Boje się zostać sama, bez Jej obecności. /walnieta.realistka
|