Odchodząc, zostawił ją z niczym. Dni robiły się coraz krótsze, wszystko wokół niej cichło. Jedynym słyszalnym odgłosem, zdawał się być deszcz wystukujący o parapet, smutną melodię złamanych serc. Życie uchodziło z niej szybciej, niż mogło się to wydawać. Nie słyszała już nawet bicia swojego serca, które dotychczas przepełniała miłość. Oddech stał się nierówny, a z gardła nie wydobywał się ani jeden dźwięk. Umierała.
|