Kiedyś późnym wieczorem, gdy już wszyscy spali, ja ocierałam łzy. Każdy dzień wydawał mi się nic nie znaczący. Wciąż płakałam, nie mogłam sobie już wyobrazić, że nie ma Ciebie obok mnie. Dręczyło mnie to, że nie potrafiłam Ci okazać tyle uczuć, ile potrzebowałeś.. Wiedziałam, że to koniec. Wciąż powtarzałam sobie pytanie: -Tylko czy aby na pewno będę umiała sobie dać radę sama? bez Ciebie? Przyjaciele zawsze mi powtarzali, że nie można się za bardzo przywiązywać do ludzi, bo oni i tak prędzej czy później odchodzą i mieli rację.. Dni mijały jakoś monotonnie, nie mogłam znaleźć sobie zajęcia, bo wciąż w mojej głowe były tylko te najlepsze wspomnienia, te które nie dawały mi spać w nocy. Przypominało mi się, jacy byliśmy szczęśliwi, kiedy leżeliśmy razem na łące zapatrzeni w siebie. Pamiętam też, jak obiecywałeś mi swoją dozgonną miłość, ale czy to miało jakichś sens? Czy warto było to wszystko obiecywać? Te wspólne chwile radości, smutku, łez, żalu poszły w niepamięć...
|